
Afera Dieselgate. Jak się zaczęła i jak skończyła?
Afera Dieselgate dotycząca koncernu Volkswagen zwróciła uwagę opinii publicznej na całym świecie na poziom szkodliwych substancji emitowanych przez pojazdy wielu producentów. Sama marka ucierpiała wizerunkowo, a wartość jej akcji spadła o jedną trzecią już w kilka dni od wykrycia nieuczciwych procedur. Czym dokładnie zawinił niemiecki koncern?
Dieselgate – co to jest?
Dieselgate to nazwa ogólnoświatowej afery dotyczącej koncernu Volkswagen, która rozpoczęła się w 2015 roku.
Agencja Ochrony Środowiska Stanów Zjednoczonych odkryła, że producent wyposażał swoje samochody w specjalne oprogramowanie, które uruchamiało ograniczenia emisji szkodliwych substancji tylko w momencie przeprowadzania badań laboratoryjnych pojazdu.
Podczas jazdy amerykańskie normy emisji tlenków azotu były przekraczane nawet 40-krotnie. Nieprawidłowości dotyczyły turbodoładowanych silników z bezpośrednim wtryskiem paliwa.
Volkswagen zainstalował wspomniane oprogramowanie w 11 milionach samochodów na całym świecie, w tym w 500 tysiącach pojazdów w samych Stanach Zjednoczonych, wprowadzając w błąd ogromną rzeszę konsumentów korzystających z aut z grupy Volkswagen.
Marka Volkswagen po wykryciu Afery Dieselgate ucierpiała nie tylko finansowo, ale także wizerunkowo. Wiele osób wchodzących w skład zarządu firmy utraciło swoje stanowiska, a koncern został zmuszony do zrekompensowania swoich działań, w tym naprawy każdego pojazdu z silnikiem diesla, w którym zostało wbudowane oprogramowanie do regulowania emisji spalin.
W wyniku skandalu uwaga opinii publicznej w wielu krajach została skierowana na problem zanieczyszczenia środowiska, a także możliwość manipulowania kontrolowaniem spalin samochodów wyposażonych w silniki wysokoprężne.
Jak zaczęła się afera Dieselgate w Volkswagenie?
Afera miał swój początek w roku 2009, kiedy marka Volkswagen zaczęła udoskonalać swoje silniki, wyposażając je w system Common Rail. Niestety okazały się one wysoce awaryjne i postanowiono zastąpić je nowymi silnikami diesla spełniającymi normę Euro 5. Problem pojawił się w momencie prób osiągnięcia niskiej zawartości tlenków azotu w spalinach.
O ile udało się sprostać wymaganiom norm europejskim dotyczące tych cząsteczek (czyli Euro 6), o tyle wyśrubowane wymogi amerykańskie okazały się niemożliwe do spełnienia. Zarząd Volkswagena postanowił uciec się do oszustwa.
W tym celu wprowadzono do samochodów program, który wykrywał testy emisji spalin i automatycznie zmieniał ich parametry. W efekcie w trakcie badania pojazdu poziom zanieczyszczeń nie budził wątpliwości, natomiast podczas jazdy maksymalne wysokości były przekraczane nawet o 40 razy.
Badacze wykryli nieprawidłowości w pojazdach niemieckiego producenta w 2011 roku, jednak Volkswagen dopiero w 2015 roku przyznał się do oszukiwania właścicieli pojazdów z napędem wysokoprężnym, przez długi czas utrzymując, że jest to jedynie błąd techniczny. Rozpoczęło się postępowanie, w wyniku którego marka musiała wstrzymać sprzedaż poszczególnych modeli w USA i zobowiązać się do zrekompensowania strat.
Afera przyczyniła się do tego, że zarząd Volkswagena musiał wydać 7,3 mld dolarów na usunięcie problemu nieprawidłowej emisji spalin oraz naprawę silników w samochodach swoich klientów, nie tylko w USA, ale także w Niemczech i innych krajach.
Sprawa Dieselgate obecnie
Dzięki głośnej aferze Dieselgate rządy wielu krajów zwróciły szczególną uwagę na szkodliwy wpływ transportu na stan powietrza i podjęły różnego typu kroki mające temu zapobiegać. W Niemczech wprowadzono surowe restrykcje dotyczące aut z zainstalowanym fałszującym oprogramowaniem. Zaczęto także skrupulatnie badać, czy samochody klientów Volkswagena spełniają określone normy Euro 5 i Euro 6 dotyczące poziomów zanieczyszczeń.
Niestety w tej sprawie Polska wypada znacznie gorzej. Akcja wymiany oprogramowania postępuje bardzo wolno, a właściciel pojazdu w praktyce nie jest zobowiązany do wykonywania żadnych działań w tym celu. Co gorsza, samochody wycofane z Niemiec z powodu przekraczania dopuszczalnej ilości szkodliwych cząsteczek, znajdują w Polsce klientów.
Skutki Dieselgate dla kierowców
W wyniku ujawnienia afery, każdy właściciel wadliwego pojazdu może bezpłatnie poddać go naprawie, która ma polegać na zmianie programowania na prawidłowe. Warto jednak zauważyć, że o ile w Stanach Zjednoczonych i krajach Europy Zachodniej taka akcja jest obowiązkowa, o tyle w Polsce jest ona zupełnie dobrowolna.
Teoretycznie przedstawiciele marki Volkswagen mieli zamiar dotrzeć do każdego właściciel takiego pojazdu, w praktyce jednak Polska jest krajem, w którym auta używane, a szczególności diesle cieszą się ogromną popularnością. Dlatego skontaktowanie się z każdym kierowcą, który użytkuje wadliwe auto, jest niewykonalne.
W 2020 roku Polska wprowadziła kolejne obostrzenia dotyczące składu spalin. Być może więc przyczyni się to do wyeliminowania z dróg pojazdów, które znacząco przekraczają dopuszczalne ilości trujących cząsteczek.
Podobał Ci się artykuł? Chcesz o coś zapytać w komentarzu? Zachęcamy Cię do podzielenia się swoją opinią i komentarzem na dole artykułu. I pamiętaj – zawsze przed zakupem auta, motocykla, a nawet przyczepy – sprawdź historię pojazdu z autoDNA na podstawie numeru VIN. Sprawdzenie VIN to jedna z najważniejszych czynności do wykonania przed decyzją o zakupie używanego pojazdu. Dzięki temu, autoDNA pomaga Ci podjąć świadomą decyzję.

